Kiedy Lila miała zaledwie cztery lata,
zajmowała się nią babcia. Dziewczynka nazywała ją babcią Mają, mimo, iż kobieta nosiła imię Maria. Małe dziecko trafiło do
babci z powodu swoich rodziców. Cały czas pili i się kłócili. Kiedy
władze dowiedziały się o tym, chcieli dać ją do domu dziecka. Na szczęście Maria ją
przygarnęła. Lila miała ich zapamiętać na zawsze,
lecz zapomniała o tym. Jej babcia uczyła ją
modlitw, matematyki, polskiego, aby mogła sobie w
przyszłości poradzić.
Lila dobrze się uczyła.
Gdy była u rodziców, była okropnie zaniedbana. Chuda, brudna i rozczochrana dziewczynka stała się piękną i czystą u babci. Teraz, kiedy wylądowała na ulicy, było jeszcze gorzej niż kiedykolwiek. Jeszcze pamięta te piękne chwile, kiedy chodziła w kolorowych sukienkach,od zacnej i miłej kobiety.
Ale teraz jej nie było... Jak to się stało? A więc tak...
Sześć lat później wszystko się zmieniło Dosłownie stanęło na głowie. Przyjechała służba z domu dziecka. Mała Lili była wtedy w szkole."Kim oni są"- pomyślała. Nagle wystraszyła się okropnie, kogoś jej przypominali, ale nie wiedziała kogo. Kiedy zobaczyła, jak się pytają jej wychowawczyni gdzie ona jest i zauważyła zasmuconą jej twarz, chciała uciec.
Nie wiedziała kto to, ale wolała ich uniknąć. Niestety zobaczyli ją i natychmiast złapali. Przez nich czuła się jak złodziej. Dlaczego?
-Gdzie mnie zabieracie? Czemu? Ja nic nie zrobiłam!- krzyczała.- To pomyłka!
Biedna Lila. Pewnie też pomyśleliście, że ci ludzie się pomylili. Jeśli tak, to nie macie racji. Zabrali Lilę, ponieważ mieli powód. Jaki? Jakim prawem ją zabrali?
Opiekunka dziewczynki zmarła. Miała zawał serca. Siedemnastoletni chłopiec rzucił kamieniem w okno. Starsza pani, która dużo wycierpiała , miała już osiemdziesiąt pięć lat, wystraszyła się na dobre. Zmarła. Nie chciała zostawić wnuczki samej. Jednak, nie miała wyboru. Taki był staruszki los. Bóg wyciągnął do niej ręce. Pani Maria zaufała Bogu i wiedziała, że zajmie się On Lilą. Złapała jego za rękę i poszła za nim. Myślała już o tym wiele razy i doszła do wniosku, że to i tak kiedyś się stanie.
Lila nie miała nikogo innego. Wszyscy ją zostawili, samą, samiuteńką. Nie miała im tego za złe. Tęskniła za swoją rodziną. Najbardziej jednak za swoją ukochaną babcią. Chciała by wszystko było jak dawniej.
Po policzku spłynęła jej tylko jedna, mała łza...
Lila dobrze się uczyła.
Gdy była u rodziców, była okropnie zaniedbana. Chuda, brudna i rozczochrana dziewczynka stała się piękną i czystą u babci. Teraz, kiedy wylądowała na ulicy, było jeszcze gorzej niż kiedykolwiek. Jeszcze pamięta te piękne chwile, kiedy chodziła w kolorowych sukienkach,od zacnej i miłej kobiety.
Ale teraz jej nie było... Jak to się stało? A więc tak...
Sześć lat później wszystko się zmieniło Dosłownie stanęło na głowie. Przyjechała służba z domu dziecka. Mała Lili była wtedy w szkole."Kim oni są"- pomyślała. Nagle wystraszyła się okropnie, kogoś jej przypominali, ale nie wiedziała kogo. Kiedy zobaczyła, jak się pytają jej wychowawczyni gdzie ona jest i zauważyła zasmuconą jej twarz, chciała uciec.
Nie wiedziała kto to, ale wolała ich uniknąć. Niestety zobaczyli ją i natychmiast złapali. Przez nich czuła się jak złodziej. Dlaczego?
-Gdzie mnie zabieracie? Czemu? Ja nic nie zrobiłam!- krzyczała.- To pomyłka!
Biedna Lila. Pewnie też pomyśleliście, że ci ludzie się pomylili. Jeśli tak, to nie macie racji. Zabrali Lilę, ponieważ mieli powód. Jaki? Jakim prawem ją zabrali?
Opiekunka dziewczynki zmarła. Miała zawał serca. Siedemnastoletni chłopiec rzucił kamieniem w okno. Starsza pani, która dużo wycierpiała , miała już osiemdziesiąt pięć lat, wystraszyła się na dobre. Zmarła. Nie chciała zostawić wnuczki samej. Jednak, nie miała wyboru. Taki był staruszki los. Bóg wyciągnął do niej ręce. Pani Maria zaufała Bogu i wiedziała, że zajmie się On Lilą. Złapała jego za rękę i poszła za nim. Myślała już o tym wiele razy i doszła do wniosku, że to i tak kiedyś się stanie.
Lila nie miała nikogo innego. Wszyscy ją zostawili, samą, samiuteńką. Nie miała im tego za złe. Tęskniła za swoją rodziną. Najbardziej jednak za swoją ukochaną babcią. Chciała by wszystko było jak dawniej.
Po policzku spłynęła jej tylko jedna, mała łza...